O nas

Głównym źródłem rozwoju naszej młodzieżowej Wspólnoty WKC jest wspólna nocna adoracja raz w miesiącu oraz cotygodniowe rozważanie Słowa Bożego, na tych spotkaniach Bóg obdarowuje nas swoimi darami, abyśmy mogli się z nimi dzielić z innymi. Chcemy szczególni nieść Chrystusa dzieciom i bezdomnym. Dwa razy do roku mamy okazję służyć jako animatorzy na rekolekcjach dla Dzieci, jest to dla nas niesamowity czas, kiedy to nie tylko my pomagamy dzieciom przybliżyć się do Jezusa ale i one uczą nas otwartości, wrażliwości i spontaniczności.

Drugim naszym zadaniem jest apostolstwo wśród bezdomnych. W każdą niedzielę spotykamy się o godzinie 15h w Sopocie, przy kościele św. Jerzego, spotkanie rozpoczyna się ciepłym posiłkiem a następnie odnawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego, śpiewamy i rozmawiamy razem.

Bardzo ważna noc dla nas w miesiącu to jest noc adoracji Najświętszego Sakramentu, kiedy to zjeżdżamy się dużo wcześniej przed rozpoczęciem adoracji aby przygotować misterium dla wiernych, którzy odwiedzą Dom Misyjny, jest to nasz dar serce dla gości. Misteria wystawiamy przed rozpoczęciem adoracji, często po misterium jeden z naszych członków wspólnoty dzieli się świadectwem jak Bóg zmienia jego życie.

Naszym opiekunem duchowym jest ksiądz Zbigniew, który jest odpowiedzialny za naszą formację duchową.


czwartek, 22 lutego 2018

Zbiórka Wieszaków




Drodzy Przyjaciele Domu Misyjnego  w Swarzewie!



Jak wiecie jednym z wymiarów naszej ewangelizacji są misteria,  w których przedstawiamy żywoty świętych lub krótkie historyjki z morałem. Do tej pracy jest niezbędna nasza rekwizytornia w której ostatnio przybyło bardzo dużo kostiumów, aby w niej panował ład i porządek misjonarze zatroszczyli się o szafy. Jednak , aby je wykorzystać brakuje nam wieszaków dlatego prosimy Was  o wsparcie w tej kwestii.



Do zobaczenia na odpuście św. Józefa,

na którym będziemy wystawiać dalsze losy Marii de Mattias

poniedziałek, 19 lutego 2018

Z Serca Everesty

                                  PERŁA


Pewien starszy mężczyzna posiadał wielki skarb, który trzymał głęboko w swojej szkatule. Uważał perłę za coś cennego, ale nie widział w niej nic zachwycającego. Kiedyś, gdy ją otrzymał brał ją w dłonie i długo się jej przypatrywał, lecz z biegiem czasu i to go znużyło. Według niego wyglądała i była jak inne perły na świecie, a on sam pragnął czegoś więcej.

Mijały lata, a starszy mężczyzna już nie zaglądał do szkatuły by obejrzeć perłę, jakby całkowicie zapominając o jej posiadaniu. Gdy tylko nadarzyła się okazja sprzedaży perły nie wahał się wcale. Nowy kupiec był nią zachwycony od pierwszego spojrzenia i dał za nią siedem złotych monet, o wiele więcej niż żądano, jakby przeczuwając, że ma ona ogromną wartość.

Sprzedający próbował zrozumieć jego zauroczenie i z przekąsem tylko dodał, że reklamacji i zwrotów nie uwzględnia. Nawet nie zauważył, że kupujący młodzieniec w ogóle go nie słuchał tak był skupiony na perle. Trochę mu zazdrościł tego młodzieńczego zapału i zapragnął przez moment zobaczyć to, co on widzi w tej perle, więc zaczął się wsłuchiwać jak się nią zachwyca.

Młodzieniec wziął ją delikatnie w palce i obrócił w stronę słońca, które przenikając ją swoimi promieniami ukazało jej prawdziwe piękno, barwę i wielkość. Sprzedawca oniemiał zachwycony jej blaskiem i ze zdziwienia, że miał w posiadaniu coś tak cennego i tego nie widział, teraz dopiero zaczął żałować , ale było już za późno, transakcji dokonano.

Młodzieniec z radością wziął swój najcenniejszy skarb, schował w jedwabistą chustę i umieścił w kieszeni blisko swego serca, by mieć pewność ,że nigdzie jej nie zgubi. Po czy uścisnął dłoń sprzedawcy dziękując za zakup i pożegnał się z nim.

Tylko trzask zamykanych drzwi teraz huczał sprzedawcy w głowie, a jego myśli krążyły wokoło: ”Straciłem ją na zawsze! Już jej nie odzyskam! Jestem głupi i ślepy!”. Tak też było, już nigdy więcej nie widział jej na oczy, pozostała jedynie pięknym wspomnieniem. A złote monety nie cieszyły już swym blaskiem tak jak w pierwszym momencie, w jego oczach były nic niewarte w porównaniu z tym co utracił.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Z Serca Everesty

SAMOTNOŚĆ

Więdnę i usycham...
tęsknie, bo nie umiem inaczej
nie jem, nie pije
bo samotność mi nie smakuje
każdy kęs wydaje się jakiś pusty, niepotrzebny
mimo ciszy, spokoju,
jakoś na nic nie mam nastroju
tylko bym spała
by nie czekać
by nie słyszeć
by nie czuć...
tej pustki, tej ciszy,
która wgniata, jak robaka
wszystko wydaje się bezsensu
bo samotność mi nie smakuje
mimo, iż ją lubię i cenię... czasami
to kocham być z kimś
choćby za ścianą, za firaną...
by słyszeć głos, kroki
czuć czyjąś obecność
by wychodząc pożegnać
a wracając wiedzieć
że ten ktoś czeka
że jest...
do kogo otworzyć usta
nie smakuje mi samotność
bo jest gorzka
bo wypatruje co dnia tej twarzy
znajomej, utęsknionej,
by mieć pewność, że jest...
tak po prostu
bo samotność mi nie smakuje
choć podobno jest cenna
i wielu za nią idzie
z zatopionym w niej wzrokiem
a mnie jej uroda nie zachwyca
jej towarzystwo nie odpowiada
jest dla mnie zbyt chłodna
taka jakaś pusta, smutna
ale jak patrze na nią
to widzę jak już zaplata długie warkocze
czasu już trochę upłynęło
minęło...jest taka podobna...
bo samotność mi nie smakuje
patrze przed siebie i już nic nie widzę...
słucham dawnych żartów, które już nie chcą śmieszyć
czytam, a zupełnie nie wiem o czym
oglądam zdjęcia i tyle tam twarzy...
których już nie ma
muzyka gra, a jakby coś obok tylko brzęczało
tak mi ona nie smakuje
nie odkładam nic na później
bo nie wiem czy przyjdzie
jak mi ona nie smakuje
bo brak w niej tego ciepła
co niosą ręce
co niosą oczy
co niosą usta
co niesie obecność...
bo samotność mi nie smakuje...