DOMEK
W pewnym miasteczku żył bardzo bogaty człowiek o imieniu
Piotr. Mieszkał w wielkim domu podobnym do pałacu z ogromnym ogrodem otoczonym
murem. Wszyscy podziwiali jego spryt do interesu, odwagę w podejmowaniu decyzji
i to, że mógł sobie kupić cokolwiek zapragnął. Nikt jednak nie znał jego
przeszłości, a sam Piotr chętnie pomijał ten rozdział życia opowiadając o
sobie. Mimo swego bogactwa i pozycji biznesowej. Piotr nie założył rodziny, nie miał nawet psa,
uważał, że na zbytkach rozdrabniać się nie będzie.
Pewnego dnia ku swemu zaskoczeniu otrzymał list, lecz
nie był on zwykły, ponieważ posiadał pieczęć. Obejrzał ją dokładnie, zauważył
nadawcę – Król Adam. Pomyślał, że to chyba jakaś pomyłka albo głupi żart, on
nikogo takiego przecież nie zna, ale mimo wszystko usiadł wygodnie a fotelu i
otworzył kopertę. Wyciągnął kartkę z pięknym zdobieniem i zaczął czytać.
Pierwsze słowa wbiły go w miejsce :< Drogi Piotrze, zamierzam Cię
odwiedzić...> Jeszcze raz spojrzał na kopertę, wszystkie dane się zgadzały i
były jego, więc o co chodzi, kim On jest i po co przyjeżdża? Czytał dalej:<
Zatrzymam się u Ciebie tylko na kilka dni, proszę przygotuj wszystko na czas,
będę w następny piątek popołudniu.> Co?! Kim On jest by mi mówić co mam
robić! Przecież nie znam człowieka, może to złodziej albo oszust, jakiś
naciągacz.
Zaczął gwałtownie spacerować po gabinecie w tę i z
powrotem, jakby szukając odpowiedzi, nagle jakby olśnienie, coś mu umknęło
przecież wyciągając kartkę z koperty coś haczyło, może tam jest coś
jeszcze...Rzucił się na kopertę o mało co jej nie rozrywając – tak, nie mylił
się w kopercie znalazł dwa banknoty na pokrycie kosztów przygotowań, nic
więcej. Wykluczył podejrzenie złodzieja, teraz zaczął się zastanawiać kim Adam
jest i po co akurat u niego chce zamieszkać. Mimo licznych wątpliwości podjął
ryzyko, które tak lubił i dzięki, któremu tak się wzbogacił, wydał polecenie
swojej służbie, by zaczęto przygotowania do powitania zacnego gościa.
Wszystko szło pomyślnie, cały trud przygotowań dobiegał
końca i tylko Piotr wciąż zaglądał do rachunków, czy aby nie przekroczyły
powierzonego budżetu.
Nadszedł czwartek wieczór i Piotr ze spokojem
przechadzał się po całym domu podziwiając, jak to wszystko dobrze jest
zrobione. Nagle Ktoś zapukał do drzwi. Podekscytowany przygotowaniami Piotr sam
otworzył drzwi i ku jego zdziwieniu ujrzał starca trzymającego się roweru. Aż
go odrzuciło- pomyślał, że kolejny włóczęga przyszedł żebrać i niewiele się
mylił, starzec poprosił o nocleg przed dalszą podróżą. Piotr popatrzył na niego
i pokręcił głową – bo gdzie on go teraz da, jak dom tak pięknie przystrojony,
lecz przez głowę przebiegła mu pewna myśl i za nią podążył. Powiedział do
starca, by poczekał przy bocznej furcie ogrodu tam go wpuści.
Piotr podążając w stronę ogrodu uświadomił sobie, ze od
dawna do niego nie zaglądał, ale teraz nie było czasu na sentymenty, bo czekał
na ważnego gościa. Podszedł do furty i w pierwszym momencie nie mógł znaleźć do
niej klucza pod dużą warstwą bluszczu i mchu, a sam klucz już był pordzewiały i
z trudem zadziałał w starym zamku.
Po chwili walki furta się otworzyła, a na zewnątrz jakby
nigdy nic stał starzec ze swoim rowerem. Piotr nakazał starcowi podążać za nim
i niczego nie dotykać. Minęli kilka alejek po czym trafili na kolejną furtę za
którą stał mały stary domek. Piotr wskazał starcowi domek mówiąc, że to jedyne
miejsce do którego dziś może go zaprosić. Starzec nie protestował, tylko
rozejrzał się i pozostawił swój rower koło murku, po czym nagle zaczął
sprzątać.
Taki obraz Piotrowi nie przeszkadzał przyzwyczaił się do
służby i ich porządków, a to było mu na rękę, przynajmniej starzec miał zajęcie
przed snem.
Po wyjściu Piotra, starzec pełen siły zaczął obmiatać
pajęczyny, trzepać dywaniki, przecierać okna i zmiatać brud. Dostrzegł kilka
dziur w podłodze i dachu, co też nie było problemem.
Następnego dnia w gorączce oczekiwania na Króla Adama
Piotr zupełnie zapomniał o starcu w ogrodzie. Godziny mijały, a gość się nie
pojawiał. Zniecierpliwiony pan domu zaczął nerwowo chodzić po domu i
zatrzymując się przy każdym oknie wypatrywał króla, chorągwi, czegokolwiek
choćby posłańca z informacją, że przybywa. Minęła umówiona godzina dwunasta i
nadal nikt się nie pojawił. Piotr poczuł się ogromnie oszukany i rozczarowany,
już wchodził do domu ze zwieszoną głową, gdy przypomniał sobie o starcu.
Pomyślał, że chociaż może przez moment zajmie się czymś innym.
Po raz pierwszy droga do ogrodu wydała mu się tak długa,
jakby czas stanął w miejscu. Będąc w ogrodzie przyspieszył kroku i w mgnieniu
oka dotarł do furty z czego był dumny. Po otworzeniu furty, aż zamarł w
bezruchu. < Co to za miejsce, co to za dom?> pomyślał, patrząc na mały
piękny domek. Przecież to niemożliwe, ten starzec zamieszkał w ruderze, ten dom
nigdy tak dobrze nie wyglądał. Zaczął nerwowo rozglądać się za starcem i jego
rowerem, ale nie było go, pozostała tylko kartka z napisem na drzwiach:<
Dziękuję Piotrze za Twoją gościnę, że zaprosiłeś mnie do swojej przeszłości,
która było w ruinie, do tego wszystkiego co smutne, słabe i zapomniane.
Dziękuję za to, że wyraziłeś zgodę na zmianę. Z wyrazami wdzięczności- Król
Adam.>. Jak to Król Adam? Ten starzec? Na rowerze? Ale jak On to zmienił
przecież musiałby mieć farby, cegły i inne materiały , a tu tego nie było jak
to możliwe. Kim On jest, że takie rzeczy czyni?
Postanowił Go odszukać, ale żaden ze znajomych nic nie
wiedział o Królu Adamie, a ta jego historia o domku w ogrodzie została
brutalnie wyśmiana- nikt nie wierzył, że on wyrósł w ubogiej chacie o chlebie i
wodzie, by dojść do takiej fortuny.
Piotr jednak to wszystko wiedział i przemienił swoje
życie. Gdzieś tam daleko może nadal szuka Króla Adama i tego czasu, który
utracił...